niedziela, 4 marca 2012


                sofizmat

niezmiennie wynoszę się z miasta
krzywych obietnic pustych słów
znaczonych kart  brzuchów lesbijek
miłości skrywanej  jak aids
przez policjanta w pijanym tramwaju
miasta które kładło się na wznak
przede mną a ja nie byłem gotów
niezmiennie nie opuszczam miasta
kocich łbów i końskich uprzęży
filmu dzieciństwa zapachu matki
bólu zamkniętych oczu ulic
których już nie ma
miasta którego już nie ma
nie mogę opuścić

© Copyright by Janusz Romanowicz 2012

sobota, 3 marca 2012


        *     *     *

Słowa mają dzisiaj branie
jak zdechła ryba
albo winny ocet
Tęgoskór na talerzu
kontra czarny bób
Nad ranem Allen Ginsberg
przyniesie wiersze i LSD
Cisza pęknie w Tworkach
sypnie wierszy wór na
kurewskie Carnegie Hall
Zapłacę za artystę
kartą w bankomacie

© Copyright by Janusz Romanowicz 2012