sofizmat
niezmiennie
wynoszę się z miasta
krzywych
obietnic pustych słów
znaczonych
kart brzuchów lesbijek
miłości
skrywanej jak aids
przez policjanta
w pijanym tramwaju
miasta
które kładło się na wznak
przede
mną a ja nie byłem gotów
niezmiennie
nie opuszczam miasta
kocich
łbów i końskich uprzęży
filmu
dzieciństwa zapachu matki
bólu
zamkniętych oczu ulic
których
już nie ma
miasta
którego już nie ma
nie
mogę opuścić
© Copyright by Janusz
Romanowicz 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz