poniedziałek, 31 grudnia 2012



   na marginesie biografii Stephena Kinga
 
o godzinie 16:30 na ulicy 5 w Center Lovell
Bryan Smith był tak zajęty swoim psem
że nie zauważył przechodnia w drucianych okularach
rozmyślającego nad  On Writing: A Memoir of the Craft
ani nie dostrzegł feralnej chwili
swojego parszywego losu niepełnosprawnego
robotnika budowlanego któremu za chwilę urwie się ciąg dalszy
i pozostanie jedyne wyjście w rocznicę
urodzin okularnika który znalazł się niepotrzebnie
o kilka metrów za blisko błękitnej furgonetki Dodge
nadmiar kolorowych tabletek  
zakończy bezsensowną egzystencję
nie czytającego książek niepełnosprawnego
robotnika budowlanego w pięknym wieku 43 lat
 
© Copyright by Janusz Romanowicz 2012

niedziela, 3 czerwca 2012


          Janusz Romanowicz                             

                     E = mc²

tu nie ma niczego do rozumienia
mózg dyszy śniętym kaszalotem
pod zaworem Henri Bergsona odcinającym
od czystej transcendencji wilgotnych ud
i wirujących  stukolorowych geometrii ciała dharmy
lecz figury woskowych stercz będą niechciane
przez kobiety w czerni  i białe flagi kontrybucji
nie zakołyszą nad murami dawno
zdobytej twierdzy albo nędznej tajemnicy
zaś konsekwentne  iloczyny
masy ciała i prędkości światła w lędźwiach
nie popuszczą  języka w otworach ciała
i nie wydadzą światu okrutnych bękartów
wolności jak usta
przyklejone do szyb czerwonego autobusu Lyncha
na zagubionej autostradzie do zachodniego raju

czeka na mnie mokra cipa elokwencji

© Copyright by Janusz Romanowicz 2012

poniedziałek, 14 maja 2012


Janusz Romanowicz

neuroerotyk antylogiczny

przestaję zdychać kiedy przychodzisz
przychodzisz  rzadko więc zdycham
na nic ten logiczny wzwód
mówisz to są słowa a nie twoje wargi
sromotność nagła najlepsza
do kochania
do myślenia ciało najlepszym kłamstwem
widziałem palące się ciało młodej
kobiety na ulicy w syczuan myślałem
że ciało kobiety jest do kochania
nie do palenia
jeśli nie przestanę myśleć to ciało nie spłonie
na nic ten logiczny zwód
więc przestanę kochać
ale kto dokończy ten wiersz
bo przecież wiersze zwykle są o miłości

© Copyright by Janusz Romanowicz 2012

niedziela, 4 marca 2012


                sofizmat

niezmiennie wynoszę się z miasta
krzywych obietnic pustych słów
znaczonych kart  brzuchów lesbijek
miłości skrywanej  jak aids
przez policjanta w pijanym tramwaju
miasta które kładło się na wznak
przede mną a ja nie byłem gotów
niezmiennie nie opuszczam miasta
kocich łbów i końskich uprzęży
filmu dzieciństwa zapachu matki
bólu zamkniętych oczu ulic
których już nie ma
miasta którego już nie ma
nie mogę opuścić

© Copyright by Janusz Romanowicz 2012

sobota, 3 marca 2012


        *     *     *

Słowa mają dzisiaj branie
jak zdechła ryba
albo winny ocet
Tęgoskór na talerzu
kontra czarny bób
Nad ranem Allen Ginsberg
przyniesie wiersze i LSD
Cisza pęknie w Tworkach
sypnie wierszy wór na
kurewskie Carnegie Hall
Zapłacę za artystę
kartą w bankomacie

© Copyright by Janusz Romanowicz 2012

niedziela, 19 lutego 2012


Janusz Romanowicz

DHARAMSALA

Słowo stało się ciałem:
bóg dał bóg wziął jeszcze
tylko pogodzę się z ludźmi
i ze sobą w pustą godzinę.
Ale nie ma modlitwy:
i nie poznaję  głosu
który mnie uwiódł
ani komunii ciała.
I wiem że nie stanie się nic:
mescalito nie obudzi snu
arvo part nie przyjdzie na czas
ciało kobiety zgaśnie.
A jednak  bez śmierci:
nie sposób  żyć moja
dharamsala byłaby tylko
miastem bez oczu.

© Janusz Romanowicz 2012
Janusz Romanowicz

         *     *     *

ściany białe białość
rozpalona do białości
na krzyż geometrycznie
tu tam tam tu
sznury krawędzi napięte
sufit skrzypi
podłoga głucha choć
drzwi stoją otworem
ramy okna gałęzie
trupia główka zawistak
zawisł w powietrzu
patrzy


© Janusz Romanowicz 1983
Janusz Romanowicz 

          ptak

leżał w trawie
kruk gawron
nie wiem
czarny był
uciekłem
brzęczały muchy 
muchy robacznice
uciekły palce
od ciepłych zarazków
od miejsca porażenia

w jakiś czas później
rozciągnięty na łące
od ucha do ucha
rozmarzony
patrzyłem na ptaki dalekie
wtedy

postanowiłem że napiszę wiersz
o ptaku

© Janusz Romanowicz 1982
Janusz Romanowicz
       
          GRA

z losem przygłupem trza
nam zasiąść do stołu i
kartą wyciągniętą zza rękawa
przyłomotać
a jakby co
to siedzieć cicho
albo walić w mordę
a jakby co 
to zrobić zadyndałę
z piętami w chmurach

© Janusz Romanowicz 1983